sobota, 30 czerwca 2012

30.06 - Just Thinking...

Dziś prawie 7 godzin pracy i jestem wykończona. Na szczęście oficjalnie rozpoczęliśmy wakacje! :)

Mówiąc szczerze, ta ilośc dzisiejszych wejść na mój profil, kilka lajków więcej na Facebook'u i te niesamowite słowa Julii w moją stronę uskrzydliły mnie na tyle, że zmęczenie poszło na drugi plan a ja podjęłam sie kroku, o którym nigdy bym nie śniła. Było to pod wpływem chwili.. Bo ryzykując nic przecież nie tracimy, wręcz przeciwnie możemy zyskać.
Gdyby wielcy ludzie nie zaryzykowali, nie mielibyśmy świata jaki mamy.
I to mnie zainspirowało. Jeden mail, który może coś zmieni. :)
Może się wygłupiłam i osoba, która będzie go czytać mnie momentalnie wyśmieje, uzna to za żart.. Ale ja będę miała czyste sumienie, że spróbowałam.
Lepiej mieć sto odmów i jedną odpowiedź pozytywną, bo wtedy widać, że się staramy, że uczymy się na błędach.
Mam WIELKĄ nadzieję, że to moje ryzyko mi się opłaci :)
A sami również nie bójcie sie ryzykować ;)

A tymczasem,
słodkich snów ;**

piątek, 29 czerwca 2012

29.06. - Warsaw Fashion Street / wywiad z Maffashion

   
W świecie globalizacji, prężnie rozwijających się sieciówek i wytyczonej mody trudno zaistnieć. By ludzie nas ujrzeli, potrzeba nie lada odwagi, oryginalności, kreatywności i wytrwałości. Te wszystkie cechy posiada jedna z najsławniejszych polskich bloggerek, Julia Kuczyńska aka Maff, która swoimi stylizacjami podbiła wiele tysięcy serc. Na Warsaw Fashion Street 2012 odebrała aż dwie nagrody: Blog Mody i Modna Kreacja 2012 i mimo tego bije od niej skromność i klasa.
   W tym natłoku pracy zgodziła się udzielić krótkiego wywiadu amatorskiej dziennikarce.





Greta: Prowadzisz jedno z najbardziej pożądanych żyć wszystkich dziewczyn i kobiet w Polsce. Opisz jeden swój dzień. Wstajesz rano i co dalej?

Julia: Każdy mój dzień wygląda zupełnie inaczej, tym bardziej teraz, jak rzuciłam pracę na etacie specjalnie, żeby móc się poświęcić blogowi. Wstaję rano, dzień zaczynam od kawy, wstawiam wodę, idę się umyć,
wracam, zalewam kawę, włączam komputer, ogarniam maile, status na Facebook'u, sprawdzam, co jest na blogu, odbieram telefony i patrzę w kalendarz, żeby tak mniej więcej wiedzieć, gdzie i na którą mam już być gotowa. Czasami mam cały dzień wolny, cały dzień dla siebie i wtedy dzwonię do mojego fotografa i mówię: "Łukasz, fajna pogoda, robimy zdjęcia." Albo po prostu jednego dnia mam wolną godzinę, dwie, jadę do Łukasza (fotograf) i szybko robimy zdjęcia. Niektórzy myślą, że wszystko odbywa się na zasadzie: Godziny przygotowań, pstryk fotki i koniec. Tylko, że to ja później zabieram kartę do domu, wybieram kadry, obrabiam fotki. Potrafię np. po 10 godzinach pracy przy sesji pójść na pokaz, wrócić o 2 nad ranem i
przygotowywać posta czy montować filmik, a rano wszystko publikować. Przygotowanie posta zajmuje niekiedy kilka godzin, a czasami 2 dni od zrobienia zdjęć. Wtedy dochodzą też maile, odpowiedzi na Facebook'u, dokładanie tam nowych notek. W takim momencie jestem tak trochę rozdarta między wieloma czynnościami naraz, ale właśnie tak powstaje post. Natomiast kolejny dzień wygląda już zupełnie inaczej, bo np. wsiadam w pociąg i jadę do Krakowa, aby zaprojektować bądź sprawdzić jak wyszły nowe ciuchy do mojego sklepu StaffByMaff. Jeśli chodzi o maile, jest to najbardziej czasochłonna sprawa w ciągu doby.
Wiadomości nie tyczą się jedynie postów na blogu, ale są to głównie propozycje konkursów, które miałabym wstawić, postów sponsorowanych (np. wstaw zdjęcia pralki i jej opis kwota 600zł za post), propozycje sklepów, które chciałyby mi coś dać za reklamę, oraz prywatne maile od obserwatorów którzy pytają, co mają ubrać do np. zielonych butów, albo pytają, jak rozsławiłam bloga i czy oni też tak mogą i jak szybko to się dzieje. Oczywiście to tylko przykłady. Sumując to razem doliczając przygotowanie zdjęć, obrabianie i wszystko inne, co wymieniłam wyżej, brakuje mi zazwyczaj kilku godzin w 24-godzinnej dobie ;)

G: Czy są takie momenty, kiedy mówisz sobie, że to już za dużo, że przerywasz? I czy jest ktoś wtedy, kto Cię motywuje, żeby robić to dalej?

J: Zacznę od tego, że takie momenty faktycznie są i pojawiają się one coraz częściej i nie wiem, czy ja sama będę umiała sobie z tym wszystkim poradzić, bo ludzie coraz więcej ode mnie wymagają. Ja jestem cały czas tą samą osobą, z takimi samymi obowiązkami co inni (opłata za czynsz, zrobienie zakupów do lodówki, ugotowanie obiadu etc). A ostatnio ludzie wywierają na mnie presję, wymagając i sugerując mi, co ja powinnam według nich robić. Kiedy co publikować, bo gdyby nie oni, to bym nie istniała. Zarzucają, że powinnam odpisać na każdego maila, na każdy komentarz. Nieważne, że niektóre się powtarzają z posta na post, ja powinnam na wszystko odpisać. Naprawdę godzinami to robię, ale jestem z tym wszystkim sama, a pytających są tysiące. Chcą abym odpisywała, a w międzyczasie już powinnam dodawać nowe zdjęcia (bo jak nie, to znaczy że osiadłam na laurach). A z tych rzeczy mieszkania nie opłacę, tak więc chciałabym, aby ludzie od czasu do czasu wiedzieli, że muszę robić także inne rzeczy, dzięki którym będę miała za co żyć. Dopiero potem mogę produkować posty. To tak jakby komuś płacić za to, że chodzi z kumplami na piwo. Ja w wolnym czasie kiedy np. znajomi wychodzą, siedzę w domu i pracuję nad postem. Z tego nie ma pieniędzy. Pieniądze pojawiają się później… i są one wynikiem pracy przez cały czas. I nie jednej, dziesiątek nieprzespanych nocy. Dobrze, że ja tak lubię zdjęcia i siedzenie przy nich. Wymyślanie postów, dobieranie ubrań. Dzięki temu nie mam problemu z niewyspaniem, wręcz czuję się dobrze, czuję że coś fajnego znowu mogłam pokazać ludziom. Czasami sama się zastanawiam dlaczego to mój blog stał się tak często odwiedzany. Może pojawiłam się w dobrym momencie z czymś, na co wtedy był popyt. Kiedy ktoś publikuje mi na tablicy w Facebooku link do nowo powstałego MODOWEGO bloga, czasem zaglądam i myślę… no właśnie nawet czasem moja obecność na nim trwa tak krótko, że nie zdążę nic pomyśleć hehe. Nie przykuł uwagi. Chodzi mi o masowość i powielanie tych samych zestawień, tak samo podpisywanych postów, nawet czcionki są stosowane identyczne. Ludzie mnie pytają, jaka jest recepta na bloga. Przede wszystkim oryginalność i inwencja własna, a nie powielanie stereotypów i tego, co już istnieje. Wracając do drugiej części pytania - jak mam kryzys, to pomaga mi np. fotograf, chociaż z nim też się ostatnio kłócę. Czasami są to znajomi, z którymi zawsze dobrze mi się rozmawia, z podobnymi rzeczami się borykają, bądź
zwyczajnie mają podobnie wyglądający tryb życia. Z pewnymi tematami udaję się jednak do tych z zupełnie innej „bajki”, z dala od tematyki modowo, pokazowo, medialnej. Wtedy się do nich odzywam, bo są dla mnie taką odskocznią od tego, co się dzieje.

G: Jak zakładałaś bloga, to spodziewałaś się takiej popularności w tak niedługim czasie? Bo to już prawie trzy lata odkąd istnieje Twój blog.

J: Z tego, co wiem, to najdłużej prowadzony blog to sześcio albo pięcioletni, Szafa Sztywniary. Ja założyłam bloga z przypadku, tylko dlatego, bo chciałam dodawać więcej zdjęć, a na Stylio.pl, gdzie wcześniej się
udzielałam, dodawałam inspiracje, ale były mniejszej jakości. Poza tym, jak się wgrywało własne stylizacje, to również były one małe i jak się wstawiło pięć zdjęć tej samej stylizacji, to ludzie pisali, „już było”. Tam się po prostu przyjęło, że pokazuje się tylko jedno zdjęcie konkretnej stylizacji. A ja chciałam pokazywać ich więcej, kadry, fotki z daleka, z bliska. Zawsze miałam problem z wybraniem tego jednego. W sieci coraz więcej pojawiało się blogów, nie tylko polskich, ale i zagranicznych i one bardzo mnie inspirowały. Ja sama podkradałam stamtąd fotki, które potem wstawiałam na Stylio.pl (jako wyszukane inspiracje) lub które zapisywałam w folderach na komputerze. I już tyle tych zdjęć było, tyle miałam rzeczy, którymi mogłam się podzielić, które uważałam, że są mega inspirujące i wartościowe, że pewnego dnia właśnie założyłam
MAFFASHION.

G: Teraz właśnie w związku z Twoim sukcesem, wiele osób zakłada blogi podobne do Twojego, inspiruje się Tobą i jaka jest Twoja rada dla tych osób. Na pewno wytrwałość, bo teraz w takim natłoku rzeczy powstających w internecie nie można liczyć na sukces z dnia na dzień, trzeba wytrwałości, jak to było i w Twoim przypadku. Więc oprócz wytrwałości i oryginalności co tego osoby powinny mieć w sobie?

J: To się chyba bierze z zainteresowań. Moja recepta na życie jest jedna: Ludzie powinni robić w życiu to, w czym są dobrzy. Wtedy świat byłby piękny, jakby ludzie zajmowali się tylko tymi rzeczami, w których są najlepsi. Recepta? Hm jest jedna: jak powiedziałaś - wytrwałość, ale też systematyczność, pewność siebie, nieoglądanie się za krytyką, która tak rzadko w dobie Internetu jest konstruktywna. Przede wszystkim robienie tego, co uznajemy za coś fajnego.


G: Powiedz, proszę, kilka słów o firmie StaffByMaff.

J: Jeśli chodzi o ciuchy, to sama je przerabiałam od czasu do czasu. Artystyczną duszę mam, ale nie mam umiejętności krawieckich. Nie umiem szyć na maszynie. Moja mama jest perfekcjonistką w tej dziedzinie, ja nawet nigdy nie spróbowałam się nauczyć szyć. Natomiast zawsze miałam najlepsze stroje w przedszkolu na bal przebierańców (śmiech). StaffByMaff powstało tak, że dziewczyna z Krakowa, Marta, zaproponowała mi współpracę. Powiedziała, że ma szwalnię, że chciałaby wyjść z rzeczami do ludzi, żeby nie robić tylko zamówień dla różnych firm, tylko mieć coś swojego. Bardzo jej się podobał mój styl. Czyli tak naprawdę bardzo eklektyczny, łączący wiele estetyk. Podobało jej się to, co do tamtej pory robiłam i zaproponowała współpracę, na zasadzie, że ja wymyślam i projektuję, ona szyje i razem działamy.

G: Dużo podróżujesz?

J: Nie pochodzę z bogatej rodziny i nigdy w życiu nie podróżowałam. Z rodzicami jeździłam tylko do Niemiec, bo miałam tam ciocię i byłam tam rok w rok w wakacje, a czasem nawet częściej. Dopiero dzięki blogowi zaczęły się pojawiać oferty jakichś wyjazdów. Tylko nie myl proszę z wyjazdami na wakacje np. do Hiszpanii, bo tam ostatnio byłam. Te wyjazdy to też poniekąd praca. Ludzie nie zapraszają mnie, bo mają ochotę bym sobie poleżała u nich na plaży. Nie raz się zdarzało, że miałam na 4 dni wyjazdu, jeden dzień wolny aby zwiedzić cokolwiek. Podczas ostatniej podróży wstawałam o 7, wracałam około 22. Cały dzień na nogach, a ja i tak w nocy przygotowywałam posta i dodawałam notkę :P

G: Jakie miejsce chciałabyś zwiedzić najbardziej?

J: Wcześniej myślałam, że wiem, jakie to miało być miejsce, ale w dniu dzisiejszym wiem, że o wielu miejscach nie mam pojęcia. Gdziekolwiek nie pojadę jest po prostu inny klimat, inny świat. Ja na wszystko patrzę przez pryzmat zdjęć. Wiem, że jest tak dużo miejsc, które jeszcze mnie zauroczą. Nie mam określonego jednego.

G: A jakie masz plany na przyszłość, jeśli chodzi o Twoją przyszłość modową? Myślisz, że będziesz dalej prowadziła bloga?

J: Niedługo będę miała 25 lat. Nie chcę robić sobie zdjęć przez kolejne sześć czy siedem. Dostaję różne propozycje, z różnych dziedzin i dziś nie umiem przewidzieć, jaka będzie oferta za dwa, trzy dni. Tak było z
programem, który prowadziłam z Jessicą w Esce TV. To też pojawiło się jak grom z jasnego nieba, ale zrobiłyśmy to. Był jeden sezon, drugi nie powstał. Nie wiem, nie mam planów na przyszłość. Chciałabym się
zakochać, chciałabym być szczęśliwa. W Warszawie jest z tym ciężko, bo Warszawa nie sprzyja związkom. Kariera toczy się sama, mam na nią mały wpływ. Ja tylko robię to, co lubię - robię zdjęcia, a to się dalej wszystko kręci, troszeczkę właśnie niezależnie ode mnie.

G: Gratuluję dzisiejszych dwóch nagród, które są chyba marzeniem każdego. Jakie były Twoje emocje, kiedy się dowiedziałaś, że dostałaś ponad 46 procent głosów w głosowaniu na Blog Mody?

J: Akurat w momencie, kiedy głosowanie się skończyło, ja wyjechałam, więc nie miałam do niego wglądu. Widziałam, że przez jakiś czas Kasia Tusk miała większą liczbę głosów. Wiedziałam, jak się odbywają takie
głosowania, ponieważ kiedyś była nominacja Oskary Fashion i kiedy przyszedł ostatni dzień głosowania, wyniki zmieniły się diametralnie. Ja byłam przygotowana, że mimo tej przewagi 40-stoprocentowej wystarczy dzień i mogę ją stracić i będę druga. Przez to, że wyjechałam, tego nie kontrolowałam, a nawet zapomniałam o głosowaniu. Ale kiedy tylko wróciłam do Polski, dostałam masę informacji, że wygrałam. Szczerze mówiąc, tak, byłam troszkę na to przygotowana, ale bardziej zdziwił mnie mail, w którym dostałam informację, że wygrałam w dwóch kategoriach, a nie w jednej. Wtedy już skakałam z radości, bo było to coś, o czym nie było mowy. Coś z zaskoczenia. Radość podwójna, potęgowana przez fakt, że rok temu też przyznano mi jedną z tych nagród, ale nie mogłam być tutaj, bo musiałam zaliczyć ostatni egzamin na uczelni.

G: Życzę Ci więc więcej takich niespodzianek i sukcesów, gratuluję dzisiejszych nagród i dziękuję za wywiad.

J: Dziękuję pięknie.

   Życzymy Maff wiele radości oraz dziękujemy jej za tą naturalność i prawdziwość w tym, co robi. Trzymamy kciuki! :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

25.06 - Warsaw Fashion Street 2012 - relacja

Wow.. Było świetnie! Ignorując fakt, że 13 godzin przelatałam w szpilkach ;)

Na wybiegu zaprezentowało się mnóstwo utalentowanych projektantów, których projekty były wręcz niesamowite. W Talent Warsaw Fashion Street wygrał Maciej Trzmiel. Inspiracją dla jego kolekcji była architektura współczesna, budynki o nowoczesnych formach, zachwycające prostotą i czystą bryłą. Całość była utrzymana w stylu minimalistycznym. W jego kolekcji prezentowanej na WFS dominowały geometryczne kroje i cięcia. Prostotę tych form przełamywał autorski nadruk w kamienie, a stonowaną paletę szarości i granatów ożywiał mocny pomarańcz.

Na wybiegu zaprezentowały się również gwiazdy w towarzystwie dzieci, pomagając w ten sposób Fundacji Spełnionych Marzeń. Niesamowitym przeżyciem było widzieć tyle radości i w tych dzieciach i osobom im towarzyszącym, którymi byli m.in. Edyta Herbuś, Łukasz Zagrobelny, Jan Wieczorkowski, Patrycja Markowska, Szymon Majewski, Mateusz Damięcki i wiele innych. :)


Wrażeń nie da się opisać, tam po prostu trzeba było być :)

A już wkrótce, wywiad z Julią Kuczyńską aka Maffashion, którą udało mi się złapać na backstage'u :)

niedziela, 24 czerwca 2012

On The Road

No to ruszamy w drogę na Warsaw Fashion Street :) Dyktafon, aparat i notes już w pełnej gotowości :D do wieczora :)

sobota, 23 czerwca 2012

Inspiracja

Oto moja inspiracja na outfit na jutrzejszy Warsaw Fashion Street :) Już nie mogę się doczekać!
Będzie duużo zdjęć :D

p.s.  lajkujcie mój profil na facebooku ;)

23.06

Chcę lato i czas wolny. Bez nagłych zmian pogody, bez obowiązków, ale z imprezami i pracą. ;)
Warsaw Fashion Street już jutro, a ja pobawię się w dziennikarkę i spodziewam się niemałej ilości wywiadów :) Może wtedy ten blog nabierze tempa.. :)
Ciuchy marki GretaVille są już prawie gotowe :)

wtorek, 19 czerwca 2012

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Morning, Sunshine


Piękne słońce za oknem, kawa w ręku, sterta materiałów na podłodze..
Jeśli w tym roku WFS będzie równie świetny, to mega.
Ja sama pobawię się w dziennikarkę.. Zobaczymy jakie cuda z tego wyjdą ;)

Warsaw Fashion Street

Jej to już za tydzień a ja nie mogę się doczekać :)
Od tego zaczynam tego bloga. Wszystko tu będzie.. Stylizacje, unikatowe ciuchy do kupienia, opinie, nowinki ze świata mody i o wiele więcej ;)
G.